
Kobieta taka jak Ty – rozmowa z Olgą Trakul
Dziś przed Wami wrażliwa, otwarta, pogodna i nieszablonowa kobieta, która „wali prosto z mostu” i nie boi się stawiać granic! Olga – ajentka sex shopu Pink Shop Kielce opowie Wam o prozdrowotnych erotycznych gadżetach, kuriozalnej próbie kradzieży oraz o tym, co w swojej pracy lubi najbardziej…
Kwmk: Hej Olgo! Super, że znów się widzimy! Tym razem możemy porozmawiać spokojnie i trochę dłużej…
Olga: Cześć! Bardzo się cieszę…
Kwmk: To co? Łamiemy tabu i bezczelnie narażamy się na lincz? [śmiech]
Olga: Pewnie! [śmiech]
Kwmk: Zacznijmy więc od początku. Jak trafia się do takiej nietypowej branży handlowej?
Olga: Całkiem normalnie. Szukałam innej pracy, zobaczyłam ogłoszenie i złożyłam CV. Dla mnie był to po prostu sklep, gdzie jest towar na półkach, kasa fiskalna i sprzedaje się produkty. Nie miałam nigdy problemu, żeby mówić na temat seksualności, więc nie było to dla mnie jakimś wielkim wyzwaniem.
Kwmk: Prywatnie również jesteś tak otwarta?
Olga: Zależy od relacji w jakiej jestem z drugim człowiekiem, jego przekonań i tego, czy ta osoba czuje się komfortowo rozmawiając na dany temat. Prywatnie nie z każdym poruszam wszystkie tematy…
Kwmk: A jak rozmawiasz lub zamierzasz rozmawiać o seksualności ze swoją córką?
Olga: Córka ma dopiero 4 lata, jest jeszcze małym dzieckiem, ale zaczyna być coraz bardziej zainteresowana różnicami pomiędzy kobietami i mężczyznami. Myślę, że nie będę miała najmniejszego problemu z wytłumaczeniem jej skąd się biorą dzieci, czy gdy będzie starsza, z rozmową o antykoncepcji. Uważam, że edukacja seksualna jest mega ważna i bardzo jej w Polsce brakuje.
Kwmk: Czyli raczej nie będzie o bocianach, kapuście?
Olga: Na pewno nie. Moja mama tłumaczyła mi po prostu, że jestem z brzuszka. Ja również zamierzam mówić prawdę i dostosowywać ilość wiedzy do wieku mojego dziecka.
Kwmk: Ok, a co mówisz o swojej pracy rodzicom, znajomym?
Olga: Nie ukrywam tego. Mówię, że pracuję w sklepie i sprzedaję bieliznę. Gdy ktoś drąży i chce znać szczegóły doprecyzowuje, że pracuję w sex shopie.
Kwmk: I jakie są wtedy reakcje?
Olga: Różne, ale raczej nikt nie ma z tym problemu. No może poza moim ojcem, który przeżywa bardzo, co ludzie powiedzą, jeśli dowiedzą się o mojej pracy. On nie lubi, kiedy mówię o tym publicznie. Poza tym nie spotykam się z negatywnymi reakcjami.
Kwmk: A jak już powiesz „pracuje w sex shopie” to ludzie są bardziej zainteresowani i zadają jakieś pytania?
Olga: Tak, pytają zazwyczaj o wyjątkowe sytuacje, jakie mnie spotykają w pracy.
Kwmk: No to nie będę oryginalna i też spytam. Czy zdarzają się jakieś sytuacje ekstremalne, dziwne, zabawne albo straszne?
Olga: Szczerze mówiąc 90% czasu to emocje jak na grzybach. Jak w każdym sklepie zdarzają się czasem odbiegające od normy sytuacje, albo próby kradzieży. Kiedyś trafiło się osobliwe małżeństwo, które z ogromnym zaciekawieniem przeglądało różne produkty. Gdy rozmawiałam z kobietą, jej mąż, usiłował otworzyć opakowanie jednego z produktów, mimo, że cały czas przypominałam, że nie wolno samodzielnie tego robić. Potem odszedł od półki, szepnął coś na ucho partnerce, zapłacił za zakupy i wyszli ze sklepu. Intuicyjnie podeszłam do półki na której przeglądał towar i ku mojemu zdziwieniu opakowanie korka analnego było puste. Wybiegłam za nimi ze sklepu i zażądałam zapłacenia za towar, który zniknął. Potem całą sytuację obejrzałam jeszcze raz na monitoringu – Pan po prostu wyjął z opakowania korek analny i wsadził go sobie….
Kwmk: Nieeeeee, błagam! Nie mów!!!!!!!!
Olga: ….no do kieszeni.
Kwmk: Uffff, a już się wystraszyłam, że powiesz co innego.
[bardzo głośny śmiech]
Olga: Spokojnie, wykazał się cierpliwością. Najpewniej schował go do kieszeni z zamiarem późniejszego użycia. Natomiast nie bardzo rozumiem, czemu wyjął go z opakowania przed kradzieżą…
Kwmk: Faktycznie osobliwa próba kradzieży. Czy takich akcji macie dużo?
Olga: Myślę, że mniej niż w innych placówkach sprzedażowych…
Kwmk: A czy ekspedientka w sex-shopie jest wyjątkowo narażona na niestosowne komentarze od klientów?
Olga: Raczej nie. Powiedziałabym, że jest u nas bezpiecznie i kulturalnie. Chociaż cham się trafi w każdej pracy. Zdarzają się jakieś dziwne komentarze, czasem próby podrywu, ale ja dość jasno i szybko wyznaczam granice. Poza tym u nas nie sprzedajemy towaru pierwszej potrzeby, jak np. w Żabce, w związku z czym raczej nie przychodzą do nas klienci problematyczni, nachalni, czy pod wpływem alkoholu… No i jedna sprawa to osoby, które przychodzą do sklepu, druga sprawa to te, które dzwonią lub piszą smsy. Gdy nie ma kontaktu bezpośredniego ludzie mają większą odwagę. A co za tym idzie, szczególnie jeśli komuś brakuje kultury to już można sobie wyobrazić…
Kwmk: Czyli typowemu klientowi Waszego sklepu nie brakuje kultury… a odwagi?
Olga: Z tym bywa różnie. Jakoś po spotkaniu Kobieta w mieście Kielce na którym byłam prelegentem, przyszedł do nas Pan z pustym opakowaniem po próbce kosmetyku stymulującego i powiedział, że przysłała go żona, która właśnie na tym spotkaniu otrzymała demo i prosi o pełną wersję produktu. Żona wstydziła się wejść i czekała pod sklepem. Po drugim spotkaniu u Was przyszła dziewczyna reprezentująca swoje 2 koleżanki i kupiła prezentowane przeze mnie gadżety: 3 jednorożce, 3 wibratory…3 lubrykanty. Bo koleżanki też się wstydziły…
Kwmk: Czyli ten wstyd i krępacja jednak są… Nasze miasto jest dobrym rynkiem dla takiego biznesu?
Olga: Na plus działa polityka firmy: na lokalizacje sklepów wybierane są miejsca w centrum, dobrze oświetlone. Plusem kieleckiego Pink Shopu jestem też nieskromnie mówiąc ja sama. Oswajam ludzi z naszym sklepem i przełamuję pewną barierę pokazując go od środka. Udzielam wywiadów dla lokalnych gazet, biorę udział w spotkaniach Kobieta w mieście Kielce, żeby ocieplić wizerunek sex shopu, zerwać ze stereotypami dotyczącymi takich sklepów i przełamać tabu. Pokazuję, że nie ma czego się bać i jest to sklep jak każdy inny – jest towar na pólkach i obsługa. Myślę, że to wszystko korzystanie wpływa na działalność firmy. Radzimy sobie bardzo dobrze.
Kwmk: A kto odwiedza Wasz sklep?
Olga: Najwięcej mamy 30-40 latek. Kobiety po 50-tce mają już problem: często się krępują i nie potrafią rozmawiać o seksualności. To jest inne pokolenie, inne wychowanie, opory, wpływ kościoła… Choć oczywiście są rónież Panie, które przychodzą i bardzo otwarcie mówią o swoich potrzebach, potrafią zadawać pytania i zupełnie nie mają z tym problemu. Przychodzą też pary w każdym wieku. To jest niesamowite, że dwie osoby potrafią rozmawiać o swoich potrzebach i o tym, co daje im radość we wspólnym pożyciu. No i są też kobiety bardzo nieśmiałe, które udają, że kupują rzeczy nie dla siebie, tylko na prezent.
Kwmk: I co kupują najczęściej?
Olga: Ogromnym powodzeniem cieszą się wibratory. I trzeba tu podkreślić, że wibrator nie tylko urozmaica zbliżenie, ale pomaga w grze wstępnej lub wspomaga leczenie różnych dolegliwości i schorzeń.
Kwmk: Poruszyłaś bardzo ciekawy i ważny temat. Jakie gadżety, które oferujecie mają właściwości prozdrowotne?
Olga: Jest ich kilka. Pierwszym jest masażer prostaty, który pomaga usunąć nagromadzoną wydzielinę, poprawia przepływ krwi w okolicy prostaty, zmniejsza napięcie mięśni krocza, wspomaga leczenie i profilaktykę schorzeń prostaty. Często, gdy przychodzą pary, kobiety zachęcają swoich mężczyzn do zakupu w trosce o ich zdrowie. Jeśli chodzi o prozdrowotne zabawki dla kobiet mamy np. kulki gejszy. Służą one do treningu mięśni dna macicy. Z jednej strony poprawiamy doznania i jakość życia seksualnego, a z drugiej ich używanie pomaga w profilaktyce nietrzymania moczu i wypadania narządu rodnego. Jest to bardzo pożyteczny gadżet dla kobiet po porodach naturalnych oraz w wieku dojrzałym. Nie wiem do końca czy ten produkt można uznać za prozdrowotny, ale mamy również lubrykant, który zmienia ph pochwy w taki sposób, że ułatwia zapłodnienie. Więc to idealny produkt dla kobiet starających się zajść w ciążę.
Kwmk: Pamiętam, że na jednym ze spotkań opowiadałaś o kulkach gejszy…Pokazywałaś również malutkiego jednorożca…
Ogla: Tak, nawet na dwóch. Jednorożców jest pięć rodzajów. One mają różne działanie: np. języczek, który wykonuje ruchy do przodu i do tyłu, membranę jak w głośniku…
Kwmk: A jaki jest koszt takiego „zwierzaka”?
Olga: W promocji ok 150 zł. Co tydzień mamy ok 300 produktów w obniżonych cenach. Plus bycia sieciówką jest taki, że jeśli coś ma premierę w Europie pojawia się również u nas. No i na nowości najczęściej też mamy fajne promocje. W tym tygodniu nawet osławiony pingwinek jest do kupienia taniej…
Kwmk: To powiedz dziewczynom, które nie poznały jeszcze słynnego pingwinka, co to takiego?
Olga: Pingwinek jest to gadżet stymulujący łechtaczkę falami powietrza. Teraz mamy już wiele produktów korzystających z tej technologii. Pingwinek ma przeuroczy design. Wiele zabawek odchodzi od dosłowności i ich wygląd zupełnie nie jest związany z seksem i erotyką. Firmy stawiają coraz częściej na bardzo niewinny, wręcz słodki design. Mamy zabawki w kształcie koników, kwiatuszków, warzyw. Najlepiej przyjść, zobaczyć. Z chęcią doradzę i pomogę wybrać odpowiedni produkt.
Kwmk: Mówisz o tym wszystkim z uśmiechem na ustach i pasją w głosie. Lubisz swoją pracę?
Olga: Bardzo! Wkładam w prowadzenie tego sklepu całe serce. Bardzo lubię kontakt z klientami. Często opowiadają mi o swoim życiu. Pozwala mi to spojrzeć na wiele kwestii, zwłaszcza relacje między ludźmi, w zupełnie inny sposób. Takie rozmowy uświadomiły mi, jak wiele osób jest nieszczęśliwych przez to, że na siłę wciska się je w jakieś normy społeczne…i ilu ludzi jest nieszczęśliwych przez brak tolerancyjnego otoczenia.
Kwmk: A Ty jesteś tolerancyjna?
Olga: Zdecydowanie! Gdybym miała np. problem, że ludzie uprawiają sex, albo po prostu kochają się (bo miłość jest też w tym wszystkim ważna) w sposób odbiegający od utartych w chrześcijańskiej kulturze norm, nie mogłabym pracować w takim miejscu.
Kwmk: No właśnie. Powiedziałaś coś, co w dzisiejszych czasach nie jest zbyt popularne, dlatego rozwińmy myśl. Niektórym wydaje się, że osoba tolerancyjna, otwarta, która pracuje w sex-shopie może traktować seks instrumentalnie, jako potrzebę fizjologiczną. Jak jest w Twoim przypadku?
Olga: Dla mnie seks jej powiązany z miłością. Dziewictwo straciłam z nim w wieku 26 lat, więc w dzisiejszych czasach to faktycznie może dziwić… Pierwszy facet z którym się związałam został moim mężem. Każdy powinien żyć po swojemu i nikt nie powinien odbierać drugiemu człowiekowi prawa do własnego pojmowania świata.
Kwmk: A jest coś, czego nie tolerujesz?
Olga: Nie podoba mi się taka toksycznie roszczeniowa postawa ludzi, którzy wykorzystują innych. Nie lubię też zakłamania i hipokryzji. Niestety taki przykład mam w swojej rodzinie: pewna osoba nie akceptuje mojej pracy w sex shopie, choć bardziej powinna wstydzić się swoich wyborów, bo do bycia świętą jej daleko.
Kwmk: A co powiedziałabyś na zakończenie czytającym nas dziewczynom?
Olga: Życzę Wam dziewczyny otwartości. Żebyście zrozumiały, że ta cała seksualność nie jest niczym złym. Że to w jaki sposób lubicie uprawiać seks, nie jest ani dziwne ani nie powinno was krępować. Rozmawiajcie ze swoimi partnerami, bo to bardzo ważne. Stawiajcie granice, mówicie, co wam się podoba, a co nie. I pamiętajcie, że seks ma być przyjemnością, nigdy obowiązkiem.
Kwmk: Bardzo fajne słowa. Ja również życzę tego wszystkim kobietom. Dziękuję Ci za rozmowę…
Olga: Również dziękuję
Chcesz zainspirować nasze Czytelniczki swoją historią i być bohaterką takiej rozmowy? Wyślij do nas wiadomość poprzez formularz kontaktowy.
*Artykuł sponsorowany
Ok